Potrzebne narzędzia do pracy z haftem
Co warto mieć przed przystąpieniem do pracy?
Gdy
zainteresowałam się tematem haftu diamentowego (i też biorąc z
doświadczenia osoby, u której widziałam jak powstają te dzieła),
postanowiłam, że jeśli kiedykolwiek zajmę się takim haftem, to na pewno
dobrze sobie to wszystko zorganizuję. No bo wiecie: układanka i kilka
podstawowych narzędzi to nie wszystko. Ważna jest organizacja miejsca
pracy i uporządkowanie samej pracy. A możecie mi wierzyć na słowo - w
tej technice układania nie trudno o nieporządek, a tym samym o irytację.
Elementy do układania standardowo są w woreczkach strunowych (lub w
zależności od firmy foliowych zabezpieczonych tylko klejem), to trzeba
wysypać, po skończeniu zabawy należałoby wsypać z powrotem do woreczka.
Elementów jest sporo (dla przykładu mój pierwszy obraz ma ich...
trzydzieści tysięcy...). To aż się prosi o zorganizowanie! Tym bardziej,
że koraliki lubią się wysypywać, gubić (też dlatego producenci dają te
elementy z nadwyżką).
Właśnie dlatego warto pomyśleć o przechowywaniu koralików i jakimś narzędziu, które ułatwiłoby ich przesypywanie z woreczków. Ja, jeszcze przed położeniem pierwszego koralika zainwestowałam w pojemniki na te koraliki.
Plastikowe pojemniki z mojego etui mają wygodną odkręcaną nakrętkę. Są na rynku dostępne pojemniki z zatrzaskiem. Ja wybrałam takie, gdyż mam większą pewność, że ten słoiczek nigdzie mi się przypadkiem nie odkręci, ponieważ zawsze je dokręcam po wysypaniu z niego elementów. Z autopsji wiem, żeby każdy słoiczek zakręcać za każdym razem po każdym wcześniejszym wysypaniu koralików. Nawet jeśli chcę je wysypać tylko troszkę i tylko na chwilkę. Dlaczego? Kiedyś to zignorowałam i nie zakręciłam słoiczka, bo miałam z niego wziąć tylko kilka koralików. Cóż, nie przewidziałam tylko, że trącę ręką otworzony słoiczek... Pół wysypanego słoiczka wyzbierałam wprawdzie z podłogi, ale co się oszukałam to moje...
Wszystkie moje słoiczki siedzą wypełnione koralikami w etui, ale podczas pracy z haftem lubię mieć je wyciągnięte pod ręką, zwłaszcza jeśli wiem, że za chwilę będą mi potrzebne. Wypracowałam więc sobie system każdorazowego zamykania/zakręcania słoiczków bo tylko tak mam pewność, że jeśli nawet przypadkiem przewróci się cały słoiczek, to nie narobi mi szkód.
W moim zestawie dołączono też naklejki na nakrętki, gotowe do opisania ich numerami. Choć ja wykorzystałam naklejki z wydrukowanymi numerami, którymi były opisane woreczki strunowe.
Mamy słoiczki, mamy koraliki. Teraz potrzebne jest nam kolejne narzędzie. Czyli lejek, który pozwoli nam przesypać je z dołączonych do zestawu woreczków do pojemników. Można wykorzystać do tego celu oczywiście zwykły, najmniejszy lejek kuchenny jaki mamy w domu. W moim zestawie był już jednak lejek. Jest składany (więc można go złożyć by czekał aż będzie potrzebny), wykonany z silikonu i trochę przypomina... składany kubeczek menstruacyjny w rozmiarze XXL 😆
Jest na pewno lżejszy niż plastikowy i dość poręczny. Można więc go postawić w słoiczku bez ryzyka, że się przewróci wraz z tym pojemnikiem. Przesypując koraliki przy pomocy takiego silikonowego lejka, należy pamiętać, że koraliki osadzą się na jego ściankach. Dlatego pomaga lekkie uciśnięcie lejka od zewnątrz i delikatne potrząśniecie nim.
Następnym narzędziem jest tacka na koraliki, które będziemy przemieszczać na obraz. Każdy zestaw ma załączoną taką tackę. Wraz z moim etui dołączyły jeszcze dwie mniejsze i jedna większa, biała z wygodnym "dziubkiem". Tacki mają spejalnie wytłoczone "tory", gdzie ułożą się koraliki po ich wysypaniu. Można lekko potrząsnąć tacką i większość koralików się ułoży. Można też użyć specjalnej szpatułki do wyrównywania linii koralików na tacce (z mojego zestawu z etui) ale szczerze mówiąc nie używam jej, gdyż sposób z potrząśnięciem mi wystarcza. Nawet gdy na tacce ubędzie koralików, potrząśnięcie tymi, które wcześniej się nie odwróciły pomaga w ich obróceniu do właściwej pozycji. A jeśli tego nie zrobią, to pomagam sobie plastikową pęsetą z tego zestawu, dzięki której te najbardziej niesforne idealnie poobracam.
Gdzieś przeczytałam, że pęseta podobno ma służyć do odrywania tych elementów, które przykleimy w błędnym miejscu. Jednak moja pęseta, którą dołączono raczej by sobie z tym niezbyt poradziła, bo klej jest dość mocny, a pęsęta jakościowo - taka sobie. Za to świetnie sobie radzi przy odwracaniu pojedynczych koralików do właściwej pozycji.
Rysiki oraz specjalny suchy klej/wosk są kolejnymi ważnymi akcesoriami potrzebnymi do pracy z haftem diamentowym. Bez nich układanie poszczególnych elementów nie miało by najmniejszego sensu.
Rysiki wypełnione "suchym" klejem
Wysypujemy diamenciki na tackę i nabieramy rysikiem tą końcówką, którą w danym momencie potrzebujemy.
Teraz, kiedy już mamy koraliki w naszych słoiczkach, przygotowane tacki i gotowe rysiki - możemy zabierać się do pracy z haftem. Przygotowujemy stanowisko do pracy: najlepiej, by było to wygodne, jasne pomieszczenie. Przygotowujemy narzędzia. Rozwijamy kanwę z naszym obrazem i układamy na prostym podłożu. Pęcherzyki powietrza powstałe na zgięciach folii warto poprzekłuwać igłą i wyprostować palcem, żeby ograniczyć ryzyko, że klej w tych miejscach powysycha. Przy okazji: igła też przyda się nam w późniejszej pracy (np. do podważenia niesfornego diamencika, który gdzieś przez przypadek wypadł i przykleił się we właściwym miejscu, albo do wydłubywania różnych paprochów, które przypadkiem się przykleiły).
Następnie wysypujemy ze słoiczków diamenciki na specjalnie przeznaczoną do tego tackę. Dobieramy rysik, w zależności od tego ile elementów chcemy przenieść na naszą kanwę z obrazem i działamy: "dziub, dziub, dziub" - i tak "dziubamy"przez kilka godzin lub... ile dusza zapragnie 😉
Ważną czynnością jest też dociśnięcie diamencików. Dociskać można za pomocą specjalnego wałka (dostępnego w niektórych zestawach. W moim go nie ma, ale znalazłam na to inny sposób. Końcówki wszystkich obustronnych rysików mam puste, a tylko jeden (ten, którego używam do przenoszenia jednego elementu) mam pełny. Tym sposobem, każdy rysik, którego używam do przenoszenia większej ilości diamencików za jednym razem (z końcówkami na 3, 6 i 8 elementów) ma pustą końcówkę, którą po odwróceniu rysika dociskam położony diamencik. Jeśli zdarza się, że kładę tylko jeden element, zawsze pod ręką mam drugi rysik do dociśnięcia.
Po skończonej pracy, porządkuję wszystko, a obraz zakrywam folią - co jest istotne, bo nie tylko zmniejsza ryzyko wysychania kleju, ale też nie pozwala na przedostanie się kurzu latającego sobie w powietrzu.
Takie pojemniki to świetny pomysł!
OdpowiedzUsuń